Pani Ewo, skąd pomysł na stworzenie alternatywnej szkoły podstawowej?
Potrzeba „nowego rynku” – dzieci i rodzice chcieli „otwartej” szkoły z pasją. Takie szkoły są coraz bardziej potrzebne, nie ma ich wiele, a w naszym mieście nie było ich w ogóle. Niepubliczna Szkoła Podstawowa Aleksander w Siedlcach powstała we wrześniu 2015 roku. Jesteśmy bardzo młodą szkołą. Pomysł utworzenia placówki zrodził się w sercach dwóch właścicielek-mam, które często obserwowały i doświadczały niechęci swoich dzieci do szkoły i edukacji w ogóle. Wspólnie postanowiły stworzyć miejsce, w którym nauka jest pasją, a priorytetem staje się łagodne wprowadzanie dzieci w świat wiedzy.
Nasz cel to umożliwienie dzieciom poznawania świata z zachowaniem indywidualnego wspomagania ich w rozwoju intelektualnym, społecznym, etycznym, emocjonalnym i fizycznym. Nasi absolwenci mają cieszyć się życiem, z radością odkrywać siebie, własne możliwości i zamiłowania.
Czy Wasza szkoła jest placówką demokratyczną i co to właściwie dla Was znaczy?
Dla mnie placówka demokratyczna to przestrzeń, w której każdy ma prawo głosu i wyboru, gdzie wszyscy wzajemnie się inspirują i wspierają. Dziecko ma poczucie, że nie tylko „chodzi” do szkoły, ale też tworzy tę szkołę. Nauczyciel zaraża pasją, dyskutuje i nie boi się wyjść poza schemat. Wierzymy, że dzięki temu budzi się w młodych ludziach jeszcze większa kreatywność i umiejętność samodzielnego myślenia. Chcemy by nasz absolwent był świadomym, odpowiedzialnym, empatycznym i szczęśliwym dorosłym z silnym poczuciem własnej wartości. Wszyscy uczymy się więc odpowiedzialności za dokonane wybory i podjęte decyzje. Uczymy się uczestniczyć w demokratycznej społeczności. Nasza szkoła jest szkołą dla dziecka i jemu służy. A czy już jesteśmy placówką demokratyczną? Z każdym dniem stajemy się nią coraz bardziej i coraz więcej uczymy się od siebie nawzajem.
Co jeszcze jest ważne? Jakie wartości promujecie?
Jak już wspomniałam: najważniejszy jest uczeń i jego potrzeby. Stawiamy na podążanie za dzieckiem, kształtowanie/wspieranie motywacji wewnętrznej, niepopadanie w schemat i rutynę. Można powiedzieć, że „kreujemy” otwartego i myślącego młodego człowieka, który ma swoje zdanie, umie je wyrazić i obronić. Szanuje siebie, ludzi i swój kraj, niezależnie od poglądów. Pokazujemy również, że odpowiedzialny człowiek dba o swoje środowisko, bo wie, że wówczas dba też o siebie. Duże znaczenie przykładamy do zdrowego odżywiania, zainteresowania sportem i innymi aktywnymi formami spędzania wolnego czasu. Nasza szkoła to miejsce, gdzie równie mocno jak o rozwój intelektualny dbamy o zdrowie fizyczne i sferę emocjonalną dzieci. Wspieramy młodych ludzi, rozmawiamy z nimi, nazywamy ich emocje, uczucia, staramy się po prostu z nimi być.
Jak wyglądają zajęcia w Waszej szkole?
1. Odeszliśmy od dzwonków. Zajęcia, czas ich trwania ustalają nauczyciele wspólnie z uczniami. Przerwa jest wtedy, kiedy klasa tego potrzebuje, a nie wtedy, gdy zadzwoni dzwonek. I wcale czas przerw nie jest dłuższy od lekcji… .
2. W klasach często są „przemeblowania”. W zależności od potrzeb, tematyki lekcji ławki są przestawiane. Znaczna część zajęć prowadzona jest w taki sposób, aby uczniowie widzieli siebie i mogli ze sobą rozmawiać. Z plecami kolegi jest to raczej niemożliwe.
3. Część lekcji prowadzimy w grupach międzyklasowych. I tak edukacja muzyczna, plastyczna, zajęcia komputerowe i wychowanie fizyczne są realizowane z podziałem na grupy: dziewczynki klas I-III i chłopcy klas I-III.
Nauczyciele dostosowują realizację programu do możliwości i zainteresowań ucznia. Trudne jest dostosowanie podstawy programowej do różnych możliwości i wieku dzieci, ale ta trudność motywuje nauczyciela do całościowego spojrzenia na cały etap edukacyjny. Jednocześnie zachęca nauczycieli do elastycznego i twórczego podejścia do zajęć.
Przykładowo: tematem zajęć plastycznych jest „wiosna”, dziecko samodzielnie szuka skojarzeń – pani w sukience z kwiatów, kwitnące drzewo, słońce i śpiew ptaków, a następnie wybiera jedną z kilku technik zaproponowanych przez nauyciela i samo opracowuje temat. Przedstawia to, co chce tak jak chce, uwzględniając techniczne wskazówki nauczyciela.
4. Wszystkie zajęcia pozalekcyjne prowadzimy w grupach łączonych. Każde dziecko ma możliwość spróbowania, czy dane zajęcia go interesują i samodzielnie decyduje, czy chce ponownie brać w nich udział. Głównym kryterium udziału są zainteresowania i potrzeby dzieci.
5. Nasi uczniowie nie mają plecaków. Każde dziecko ma swoją szafkę w klasie, w której są jego podręczniki i przybory szkolne.
6. W naszej szkole uczniowie i rodzice nie są obarczani pracami domowymi. Zależy nam bowiem na tym, aby dziecko naprawdę zechciało, a nie tylko musiało się uczyć. I rzecz najważniejsza dzieci i rodzice muszą mieć czas na relacje rodzinne, na odpoczynek, na własne zainteresowania, czy zwykłe obowiązki domowe?. Brak prac domowych pozwala na twórcze i aktywne spędzanie czasu wolnego. Jest szereg rzetelnych badań i artykułów naukowych, które dowodzą, że prace domowe wcale nie wpływają na większy poziom wiedzy u uczniów. Na pewno jednak zabierają im czas na poznawanie siebie i odkrywanie świata.
Jak wygląda przykładowy dzień z życia szkoły?
Jak już wspomniałam, staramy się unikać schematów. Dlatego trudno jest opisać typowy dzień z życia naszej szkoły. Dużo się u nas dzieje i wiele zajęć jest realizowanych poza murami szkoły. Regularnie spotykamy się z zawodnikami Siedleckiego Klubu Koszykówki, chodzimy do Miejskiej Biblioteki Publicznej w Siedlcach, teatru i filharmonii (jedna z ciekawszych i nietypowych form realizacji edukacji muzycznej – spotkania dzieci z muzyką w małej filharmonii).
Szczególnie bliska jest nam współpraca z Siedleckim Klubem Koszykówki w Siedlcach, którego jesteśmy oficjalnym partnerem (jest to chyba ewenement na skalę naszego kraju). Nasze dzieci z całymi rodzinami i nauczycielami regularnie kibicują swojej drużynie na meczach. I to jak kibicują! Okrzyki, oklaski, pompony, barwy klubu na twarzach. Nawet sam Prezes klubu stwierdził, że Aleksander zawładnął trybunami. Dopełnieniem współpracy są wspólne treningi (Trenuj z SKK), które odbywają się na hali klubu oraz odwiedziny zawodników w naszej szkole (uczniowie przygotowują wspólne zajęcia). Dzięki temu, że uczniowie mieli okazję osobiście poznać koszykarzy, dla niektórych stali się oni prawdziwymi idolami. Śmiem twierdzić, że nawiązały się prawdziwe przyjaźnie.
Co do ogólnego planu dnia: od 6.30 do 8.15 dzieci docierają do szkoły. O godzinie 8.15 wspólnie jedzą śniadanie. Oczywiście mają możliwość samodzielnie komponować sobie posiłek, sami robią kanapki z tym, na co mają ochotę. O 8.30 rozpoczynają się lekcje, które trwają do godziny 13.15. W międzyczasie dzieci jedzą obiad.
Nie ma u nas typowej świetlicy. Staramy się, żeby czas pozalekcyjny był dobrze i świadomie wykorzystany. Dajemy możliwość uczestnictwa w różnorodnych zajęciach dodatkowych, zabawach, terapiach i indywidualnej pracy z nauczycielem.
A co z tak bardzo powszechną dzisiaj “testomanią”? Czy dotyczy Was choćby w niewielkim aspekcie? A może da się bez niej żyć? (śmiech)
Od wielu lat edukacja w Polsce skupiona jest na ocenianiu. Ale wyobraźmy sobie, że ktoś ciągle ocenia naszą pracę. Czy to jest budujące? Myślę, że sens mają jedynie konstruktywna rozmowa, konkretna informacja zwrotna i współpraca. Dlatego staramy się unikać ciągłego testowania i egzaminowania. Czy muszę zrobić dyktando, żeby sprawdzić znajomość zasad ortografii? Jest tyle innych metod: szukanie błędów w tekście, ćwiczenia, wiersze o ortografii, gry czy karty ortograficzne. To naprawdę wystarcza i świetnie działa. Przy okazji nie podcinamy maluchom skrzydeł. Czy my dorośli wolimy porozmawiać z szefem o nie najlepiej wykonanym zadaniu, czy może otrzymać na forum słowa krytyki i negatywną ocenę za swoją pracę?
Klasówki i testy nie są potrzebne! Wystarczy samodzielna praca ucznia i myślący nauczyciel.
Czy udaje się Wam pracować z dziećmi indywidualnie? Czy to w ogóle jest możliwe, nawet przy niewielkich grupach?
Naszym założeniem jest indywidualne podejście do każdego ucznia. Pracujemy w małych zespołach a zajęcia w klasie prowadzi dwuosobowy zespół nauczycieli, którzy równorzędnie się uzupełniają. Co więcej, już w klasach 0-3 przyzwyczajamy dzieci do różnych nauczycieli z innych klas, którzy wymiennie prowadzą zajęcia łączone i indywidualne. Dziecko nie jest przypisane do konkretnego nauczyciela. Mamy różne charaktery i temperamenty, może akurat kontakt z innym nauczycielem spowoduje, że stworzy się relacja, która zaowocuje otwarciem się dziecka i pokonaniem trudności. A czy indywidualne podejście do dziecka jest możliwe? Oczywiście, że tak. Właśnie system małych grup i zespołu nauczycieli w tym pomaga. Gdy jeden nauczyciel tłumaczy, drugi wspiera ucznia, który nie rozumie zadania lub ma trudność z rozwiązaniem. Dzieci rozmawiają ze sobą i dyskutują, a nauczyciel nie siedzi przy biurku tylko pracuje razem z klasą.
Od września jeden z nauczycieli z klasy 3 zostanie wychowawcą do 8 klasy. Jest łącznikiem pomiędzy etapami edukacyjnymi. Jednocześnie będzie pełnił funkcję nauczyciela wspomagającego obecnego w czasie wszystkich lekcji. Myślę, że daje to możliwość wsparcia i pełnego zaopiekowania…
Co lubią Wasi uczniowie?
Dobrą zabawę i naukę przez zabawę! To lubią chyba wszystkie dzieci. (śmiech) W naszej szkole mamy kibiców, sportowców, młodych astronautów i specjalistów od dinozaurów, gimnastyczki, tancerki, filozofki, malarki i weterynarzy. A co nasze dzieci lubią? Nowe wyzwania i doświadczenia. I co najważniejsze, nasze dzieci mogą lubić to co chcą. Staramy się podążać za ich zainteresowaniami, bo marzy nam się, że w przyszłości będą szczęśliwymi dorosłymi, że świadomie wybiorą swój zawód, a ich praca będzie pasją.
Co jest dla Was, dla Pani jako dyrektorki szkoły największym wyzwaniem?
Największym wyzwaniem dla nas jest przełamywanie stereotypów i schematów. Szczególnie wśród rodziców i nauczycieli. Co ciekawe, dzieci nie mają z tym żadnego problemu. Przychodzi im to bardzo naturanie.
Wyzwaniem jest też nie bać się próbować, eksperymentować, poszukiwać i dać sobie prawo do błędów. W niektórych sytuacjach dużym wyzwaniem jest też wiara w to, że idziemy dobrą drogą. Człowiek z natury boi się nowego, nawet jeśli nowe jest według niego najlepszym możliwym rozwiązaniem. Niełatwo jest iść pod prąd. Ale my lubimy wyzwania. Dopiero wychodząc poza strefę komfortu człowiek zaczyna się rozwijać.
Wasza szkoła jest piękna i naprawdę inspiruje, jednak polski system szkolnictwa pozostawia wiele do życzenia. Co dzisiaj jest według Pani największym problemem w naszej edukacji?
To, że rodzice i nauczyciele zapominają, że gramy w jednej drużynie. Przecież mamy ten sam cel. Chcemy, by nasze dzieci były szczęśliwe i radziły sobie dobrze w przyszłości. Ale warto pamiętać też, że one mają dobrze radzić sobie już teraz. Trzeba więc zacząć wzajemnie się wspierać… .
Jaka szkoła to „dobra szkoła”?
Dobra szkoła powinna reagować na zmiany, które mają miejsce w społeczeństwie. Powinna być elastyczna i wrażliwa na potrzeby dzieci, rodziców, nauczycieli. Pomysł na edukację oparty na hierarchii, władzy i bezwzględnym posłuszeństwie jest przestarzały i nie sprawdza się. Dzisiaj potrzebujemy ludzi z inwencją, którzy potrafią myśleć nieszablonowo i samodzielnie podejmować decyzje. Nie chcemy już uległych obywateli, którzy posłusznie wykonują polecenia.
Powtarzając też za Jesperem Juulem, nazwanie w Polsce nauki „obowiązkiem szkolnym” nie jest trafne. W rzeczywistości powinno być to „prawo do nauki”, albo nawet prawo do zabawy… Dobrze, abyśmy zdali sobie z tego sprawę.