alicja-szwinta-dyrda

Czego tak naprawdę brakuje w polskich szkołach tradycyjnych? Wywiad z Alicją Szwintą-Dyrdą, redaktor naczelną serwisu Dziecisawazne.pl

Obudź się, szkoło: Vidya Arana School w Indiach to miejsce, w którym dzieci mogą przeżyć przygodę swojego życia. Czy szkoła na Goa jest w stanie przygotować młodych ludzi do coraz to większych wyzwań współczesnego świata?

Alicja Szwinta-Dyrda: Jeżeli wziąć pod uwagę, że żeby się w niej uczyć, trzeba wyjechać na drugi koniec świata, to raczej tak. (śmiech) Ale na poważnie, nasze potrzeby jako rodziców trójki dzieci są trochę inne, niż przygotować dzieci do wyzwań, o których pani pisze. Po pierwsze najważniejsza w tym kontekście wydaje się sama rodzina i bliskość, którą daje dzieciom. To relacje w rodzinie, a nie szkoła „przygotowują” do życia. W to głęboko wierzę i utwierdza mnie w tym nasz model życia. Wydaje mi się też, że dzieci do niczego przygotowywać nie trzeba, są gotowe i kompetentne same w sobie.

Do szkoły na Goa nasze dzieci chodziły półtora roku. Później przenieśliśmy się na drugi koniec Indii, do Auroville, i tam także miały szkołę. Teraz mieszkamy w Portugalii i tutaj szkoła jest zupełnie nowa . Nasz najstarszy syn miał także doświadczenia szkolne w Polsce. Wszystkie te szkoły mają podobny background – są oparte na pedagogice waldorfskiej. Niezależnie od tego, gdzie jesteśmy, najważniejsza jest rodzina. Ja widzę i czuję to bardzo wyraźnie.

Wracając do pani pytania. Nasze dzieci podróżują, mówią w dwóch językach, właśnie uczą się trzeciego, mają znajomych na całym świecie, z którymi pozostają w kontakcie. Umieją przygotować sobie posiłek, posprzątać swoją przestrzeń i spakować swój cały dobytek w 20-litrowy plecak. Czują się kochane. Więc niezależnie od szkoły, mam nadzieję, że dadzą sobie radę.

Na jakich zasadach funkcjonuje szkoła na Goa? Czego dzieci mogą się w niej nauczyć? Czy można porównać ją do innych szkół alternatywnych działających na terenie Polski?

Szkoła na Goa była zupełnie nieformalna, stworzyło ją kilkoro rodziców i nauczycieli, więc wszystkie dzieci musiały być w systemie edukacji domowej. Jak wiadomo, w różnych krajach różnie to wygląda, ale odpowiedzialność była po stronie rodziców. My cały czas jesteśmy w ED, to daje nam możliwość bycia w naprawdę elastycznej sytuacji.

Czego dzieci się uczą? Tego, czego w innych szkołach waldorfskich. Każda szkoła jest inna, każda ma swoje plusy i minusy. To, co je łączy, to szacunek do dziecka, chęć rozwoju i… problemy organizacyjne.

Mieliśmy doświadczenie z jedną krakowską szkołą waldorfską w Polsce. To, co wyróżnia tę w Indiach, to fakt, że nie jest tak bardzo skupiona na realizacji założeń waldorfskich, no i dzieje się pod palmami.

Niestety nie każdy rodzic ma dzisiaj możliwość posłania swojego dziecka do szkoły alternatywnej. Jakie jest pani zdanie na temat funkcjonowania szkół tradycyjnych w Polsce? Co by pani w nich zmieniła?

Jako mama nie mam własnego doświadczenia ze szkołą tradycyjną. Mam takie w kontekście zawodowym. Prowadząc dziecisawazne.pl dostaję od rodziców mnóstwo feedbacku na temat tego, jak wygląda polskie szkolnictwo. Zmieniłabym bardzo dużo, a na pewno jedno – relację dzieci z nauczycielem. Wierzę, że jeśli ta relacja jest żywa, empatyczna i oparta na szacunku, inne rzeczy po prostu się ułożą. Ale żeby tak było, trzeba wybierać odpowiednich ludzi na nauczycieli – takich, którzy chcą się rozwijać, którzy wierzą że to, co robią, jest ważne. I tutaj zaczynają się wszystkie inne rzeczy.

Niezależnie od tego, gdzie byliśm0y – w Polsce, na Goa, w Portugalii – to zawsze nauczyciel był najważniejszy. Niestety nasze pokolenie – zwykłych ludzi, rodziców, nauczycieli – musi samo nauczyć się budowania dobrych, spełnionych relacji ze światem.

Jakie elementy naturalnego uczenia się w Goa można byłoby przenieść do naszych polskich szkół tradycyjnych?

Więcej luzu! Więcej wspinania się na drzewa, więcej sztuki… A także patrzenia na szkołę jak na wspólnotę. To nie tylko budynek, uczniowie i nauczyciele, to także rodzice, całe rodziny, które tę wspólnotę budują. Jeśli dziecko czuje się częścią takiej wspólnoty, łatwiej mu zrozumieć swoje miejsce i czuć się po prostu bezpiecznie.

 

 

Z Alicją Szwintą-Dyrdą rozmawiała Magdalena Boćko-Mysiorska – autorka projektu „Obudź się szkoło”.