Obudź się szkoło: Z czym kojarzy się Pani „szkoła”? Czy wspomnienia z czasów Pani edukacji są pozytywne czy budzą raczej przykre emocje?
Katarzyna Stankiewicz: Szkoła, zwłaszcza liceum kojarzy mi się z wielkim stresem i bólem brzucha. Z tym, że dziecko nie ma zdania, dziecka się nie słucha, nie szanuje, nie pozwala popełniać błędów. Szkoła wyzwoliła we mnie lawinę kompleksów poprzez porównywanie słabszych z lepszymi, poprzez zabijanie indywidualizmu i wymaganie stadnych zachowań.
Obudź się szkoło: Pani Katarzyno, osiągnęła Pani wiele sukcesów w swoim życiu zawodowym. Czy szkoła przyczyniła się do Pani rozwoju jako piosenkarki, autorki tekstów?
Katarzyna Stankiewicz: Do rozwoju jako piosenkarki zdecydowanie nie. Nauczycielka z niemieckiego mawiała- „Ja ci Stankiewicz pośpiewam. An die Tafel, bitte!”. Od zawsze miałam ciągoty do przedmiotów artystycznych i najczęściej słyszałam, że to mało ważne, to mi się w życiu nie przyda. Mądry dorosły powie dziecku, znajdź coś, co uwielbiasz robić, co sprawia ci radość i idź za tym. Ile osób poznaliście w swoim życiu, które tak mówiły?!
W liceum, nasza polonistka Pani Profesor Muszyńska była nauczycielem z jakiejś innej bajki niż reszta wówczas belferskiego świata. Profesor opowiadała tak ciekawie, że po powrocie do domu chciałam dowiadywać się więcej. Co ważne, nie miała fisia na punkcie nauczanego przez siebie przedmiotu, raczej była czujna na punkcie indywidualnych talentów swoich uczniów. Zawsze otwarta na dialog. Jedna z niewielu osób, od której w szkole czułam wsparcie mino, że nie byłam wybitnym uczniem. Pamiętam, że to właśnie jej pokazałam swój pierwszy wiersz jaki napisałam w życiu. A wiadomo jak to działa kiedy masz kilkanaście lat i rośną ci pryszcze. Każdy najmniejszy grymas twarzy odbierasz przeciwko sobie. Wiersz nie był wybitny, ale jej postawa, nie oceniająca, skupiająca się na pozytywach na pewno spowodowała, że chętniej pisałam dalej.
Obudź się szkoło: Pani syn ma obecnie 12 lat. Jak ocenia Pani dzisiejszy system nauczania? Czy jest coś, co chciałaby Pani zmienić jako mama?
Katarzyna Stankiewicz: Np. dzieci maja maksymalnie dwie godziny sportu tygodniowo, co jest żartem oczywiście, bo człowiek w każdym wieku potrzebuje ruchu i resetu głowy. Zwłaszcza kiedy masz kilka i kilkanaście lat, a nadmiar energii cię roznosi. Poza tym, nad czym ubolewam najbardziej, przedmioty artystyczne traktowane są marginalnie, lub nierzadko wykładane są przez ludzi bez przygotowania i pasji. Znalezienie ludzi z pasja, cierpliwością, bez kompleksów, akceptujących przede wszystkim siebie, jest ogromnym wyzwaniem. To wielka odpowiedzialność uczyć, wychowywać dziecko, miedzy innymi dlatego że wszystko, co mu powiesz, pokażesz, cokolwiek zrobisz dobrego czy złego,, zostanie z nim na zawsze.
Mój syn ma szczęście do pedagogów. Najczęściej to ludzie otwarci, nie oceniający i skupieni na dzieciach oraz ich potrzebach. Mamy szkołę, w której dzieci maja możliwość artykułowania swoich myśli oraz potrzeb i co istotne- są słuchane.