„Dzień dobry, nazywam się Andre, nie jadam cukierków i nie chodzę do szkoły” – tak André Stern powitał uczestników Konferencji „Ekologia dzieciństwa” (08.10.2016).
Andre nigdy nie chodził do szkoły. Podczas, gdy inne dzieci spędzały większość dnia na zajęciach lekcyjnych, Andre bawił się swobodnie na podwórku… Był szczęśliwym dzieckiem, dziś jest spełnionym i radosnym dorosłym.
Andre jest synem znanego pedagoga i badacza, Arno Sterna, który w swojej pracy koncentrował się na naturalnych potrzebach człowieka do spontanicznej, niczym nieskrępowanej zabawy. Dzięki jego podejściu, wiedzy i doświadczeniu, syn wzrastał w ciepłej, swobodnej i pełnej zaufania atmosferze. Poznawał świat i jego prawidła w sposób spontaniczny i naturalny. Dziś z entuzjazmem opowiada o tym, czego doświadczył w okresie dzieciństwa. Nie daje gotowych rozwiązań, nie narzuca konkretnych metod, nie zachęca do zamykania szkół czy rezygnacji z nich. Opowiada jedynie o czynnikach, mających decydujący wpływ na swobodny rozwój dziecka, jako istoty ludzkiej. Jednym z nich jest akceptacja. To jak patrzono na nas, jako dzieci definiuje sposób, w jaki patrzymy dziś na nas samych oraz to, jak postrzegamy nasze dzieci – mówi Arno Stern. Kocham Cię takim, jakim jesteś. Nie musisz się zmienić, abym Cię docenił. Akceptuję Ciebie, siebie i swoje wewnętrzne dziecko.
Wszyscy przyszliśmy na świat z pewnymi naturalnymi predyspozycjami – mówi Andre. Jedną z nich jest zabawa. Kiedy dziecko pozostawimy przez chwilę samemu sobie, ono natychmiast zaczyna się bawić. Zawsze, niezależnie od warunków, ponieważ to właśnie potrzeba i pragnienie zabawy są u dzieci najsilniejsze. Są one dużo ważniejsze niż pragnienie, głód, czy potrzeba snu. Współczesna neurobiologia pokazuje nam, że nie ma lepszych narzędzi do poznawania, niż doświadczanie przez zabawę. Wszyscy przyszliśmy na świat wyposażeni w tę cechę. To nasze podstawowe narzędzie, coś co daje radość i motywuje do działania. Dzieci nie znają pojęcia „uczyć się”. Dziecko poznaje i doświadcza, ale to tylko „efekt uboczny” zabawy, mówi Stern.
Przez dziesiątki lat uważano, że nasz mózg jest zaprogramowany genetycznie. Ludzie wierzyli, że geny mają wpływ na to, jak bardzo „mądrymi” ludźmi jesteśmy. To było bardzo wygodne – mówi Andre.
Neurobiolodzy odkryli jednak, że mózg można ćwiczyć jak mięsień, że można rozwijać go w konkretny sposób niezależnie od genów, ale działa to tylko wtedy, kiedy czynnościom, które wykonujemy towarzyszy entuzjazm, radość z tworzenia i bycia tu i teraz. To kluczowe pojęcia tysiąclecia. Jesteśmy geniuszami w stanie entuzjazmu, to właśnie on dodaje nam skrzydeł.
Tak niewiele trzeba, by wspierać geniusz każdego dziecka. Jego umiejętność poznawania, tworzenia i wyciągania wniosków. Wystarczy mu zaufać, pozwolić „uczyć się” przez zabawę, bez przymusu, ograniczeń czasowych, bez kontrolowania i rywalizacji. Z pełną akceptacją jego potrzeb i predyspozycji…
Szkoło! Tak niewiele trzeba… Obudź się! Już czas na zmiany! 🙂